Witajcie!
Moje miesięczne dochody z pisania oscylują wokół 300, 400 zł. Brak czasu jest głównym powodem takich zarobków, chociaż nie są one całkiem złe. Zaprezentuję Wam tekst preclowy, który napisałem za 4 zł netto w bardzo szybkim tempie. Słowo kluczowe to: wózek kubełkowy. Czas w którym napisałem ten tekst to ok. 15 minut.
Otwierając własną działalność miałem nadzieję na osiągnięcie sukcesu.
Zdecydowałem się na sklep internetowy. Rozważałem różne opcje funkcjonowania tego sklepu. Zwołałem nawet sztab rodzinny, który miał pomóc mi w odpowiednim wyborze produktów. Narada była bardzo długa i zażarta. Część rodziny była za otwarciem sklepu z artykułami spożywczymi. Miałbym sprzedawać tam cytrusy, herbatę, cukierki, czekoladę, wafle, makaron, ryż, płatki śniadaniowe, olej, oliwę, musli, orzechy, śliwki, jabłka, paprykę, banany, kawior, salceson, kiełbasę, pasztet, ogórki, pomidory, marchewkę i pietruszkę.
Inni byli za sklepem ze sprzętem rtv, czyli sprzedawałbym komputery, laptopy, radia, głośniki, kabelki, odkurzacze, zmywarki, lodówki, suszarki, miksery, zamrażarki, pralki, roboty kuchenne, piloty, zlewozmywaki, baterie kuchenne, ekspresy do kawy, mikrofalówki.
Mama obstawiała przy produktach z branży budowlanej takich jak: cegły, zaprawy, płyty, wkręty, kołki, szpachle, farby, pędzle, lakiery, pustaki, panele szklane do kuchni, terakoty, glazury, kostki, kleje, miarki, poziomice, łopaty, grabie, czy kostkę brukową.
Ojciec proponował sklep z odzieżą markową. Sprzedawałbym tam spodnie, rajstopy, czapki, skarpety, onuce, getry, berety, bluzki, sukienki, staniki, majtki, kurtki, kożuchy, swetry, garnitury, ale też sprowadzane z Chin tanie podróbki golfów, podkoszulek, rajstop, spódnic, butów, szelek, pasków i kombinezonów.
Wujek mówił o sklepie, w którym sprzedawałbym towar przeznaczony dla dzieci i niemowlaków. Podchwyciłem własnie ten pomysł i zacząłem sprzedawać kaftaniki, body, pampersy, zabawki, pajacyki, dresiki i wszystko co potrzebne dla naszych małych pociech.
Największym wzięciem, okazał się wózek kubełkowy, który był rozchwytywany, co zaskoczyło mnie i moją starą, ale przepiękną żonę. Wiedzieliśmy, że ten towar jest dobrej jakości, ale o tak wspaniałej sprzedaży mogliśmy tylko pomarzyć. Wysyłaliśmy te wózki do Niemiec, Francji, Kazachstanu, Mongolii, Indii, Pakistanu, Kanady, Szwecji, Brazylii, Nowej Zelandii, Islandii, Jugosławii, Cypru, a nawet do krajów afrykańskich. Zamówienia szły z Etiopii, Ghany, Tunezji, Egiptu,czy z Kambodży.
Po pięciu latach prowadzenia sklepu policzyłem swoje dochody i zauważyłem, że mam na koncie milion dolarów. Okazało się, że jeden z szejków arabskich kupił wózek kubełkowy dla swojego wnuczka za pięćset tysięcy dolarów. Tak spodobał się jemu ten typ wózka, że zapłacił właśnie taką cenę. Wraz z żoną w ramach podziękowania wysłaliśmy szejkowi grzechotkę sprowadzaną z Chin za trzydzieści groszy.
Po pięciu miesiącach dostaliśmy list od szejka z zaproszeniem na pierwsze urodziny jego wnuczka. Mieliśmy już opłacony lot, zakwaterowanie i wyżywienie na cały tydzień pobytu w tym ciepłym arabskim kraju.
Niestety nie skorzystaliśmy z zaproszenia, ponieważ musieliśmy w tym czasie zrobić zakupy w Biedronce, gdyż była super promocja na lody o pojemności 2 litry. Może za rok pojedziemy, nie do Kataru, a bliżej do Koluszek.